Sklepowisko

Lenistwo sprawia, iż z rzadka chce mi się opuszczać zacisze domowe i ganiać po sklepach w poszukiwaniach produktów wszelakich. Jednakże ciężko czasmi jest mu przebić poziom niektórych klientów.

Ilekroć stwierdzam, że coś jest mi nie potrzebne, spokojnie odnoszę to na swoje miejsce. Wysiłek mały i nie sprawiający zbyt wiele problemów. Bardzo rzadko się zdarza, że w pośpiechu zostawię coś przy samej kasie. Jakoś łudzę się, że obsługa to sobie odniesie.

Dziw jednak mnie bierze, gdy przebierając w koszu ze skarpetkami znajduję… kiełbasę zafoliowaną. Ot jakiś klient nadmiernie zniechęcony ukrył żarło pośród odzieży. Ułańska fantazja, złośliwość czy lenistwo? Pojąć tego nie potrafię.

Zabawne są jednak podrzutki w działach monopolowych. Puszki pasztetu sugerują studentów wybierających pomiędzy jedzeniem, a piwem po przecenie. Strasznym widokiem są również maskotki przy promocyjnych zgrzewkach. Prezent dla dziewczyny, czy dziecka? Smutno trochę.

Oburzenie mnie bierze przy kasach samoobsługowych.

Dawno temu, gdy szło się do sklepu, można było usłyszeć pytanie: „czym mogę służyć?”. Obecnie wszyscy chcą pomagać…
Problem jednak nie w doradzaniu, a tym, że niektóre sklepy wymyśliły sobie, że im obsługę zastąpię i sam sobie towar skasuję.

Co to, to nie!

Jeśli jasno nie zostanie powiedziane, że coś dostaję tańsze dlatego, że sam muszę nosić i kasować, wtedy zastanowię się nad takim układem.
W przeciwnym przypadku zgadzając się na marże i oczekuję, by ktoś mi powiedział „Dzień dobry” i towar skasował.
Nawet jeśli przyjemność ta oznacza dłuższe czekanie postoje sobie cierpliwie.

Po prostu dla Zasady.

Tagi: , , , ,