Wpis ku chwale wszystkich anty-klerykalnych obłudników.
Wpis ku chwale wszystkich anty-klerykalnych obłudników.
Bycie zajebistym nie jest złe (ba! można to i uznać za zaletę), ale czasami bywa jednak kłopotliwe. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy poszukuje się pracy.
Świat idzie do przodu i ludzie są coraz bardziej łajzowaci. Chodzące beksy próbują mnie przed wszystkim chronić: a to nie pij wody z kałuży bo umrzesz, a to zapnij pasy bo wypadniesz.
Od kilku dni przestałem czytać wszelkie komentarze na różnych forach i portalach – powody opisałem wcześniej. Od dnia wczorajszego oficjalnie zaprzestaję czytać artykułów na kilku stronach w tym portalu dobresrogramy.
Kontynuując marudzenie i narzekanie na poprawność polityczną, pragnę dołączyć do tego równość społeczną w czasie dzieciństwa. Mianowicie mam na myśli gry i zabawy, które kiedyś nie były a dziś są nacechowane seksizmem i dyskryminacją.
Dawno temu już doszedłem do wniosku, że większość piosenek słyszanych w młodości jest mniej lub bardziej zboczona.
Ostatnimi czasy, zupełnie niezamierzenie znalazłem się w Starfaksie.
Jest rzecz po której można zwymiotować – wzajemna adoracja.
Programy telewizyjne bywają pouczające a zwłaszcza Whose line is it anyway (po polskiemu: huz lyny łyny): Cytat zaczerpnięty z programu: „Good, bad and beauty impaired” co w oryginale stało „Good, bad and ugly”.
Na jednym z portali o programach i sprzęcie komputerowym, w komentarzu pod recenzją projektora ujrzałem taki oto wpis dotyczący jego ceny (7500 zł):