Nawykiem już jest cowieczorne nastawianie budzika w telefonie. Jednak implementacje wszelakiej maści „alarm kloków” wiele pozostawiają do życzenia.
Nieco paranoicznie ustawiam sobie z trzy alarmy (odstępy co 15-20 minut) na określoną godzinę poranną i zawsze – powtarzam – zawsze coś mnie wkurza z tym niezmiernie.
W każdym budziku telefonicznym brakuje dwóch zasadniczych opcji (jako bonus do drzemek wszelakich), które likwidowałyby stres natychmiastowo.
Jeszcze umieram
Pomimo określonej godziny wstawania, mogę sobie czasami pozwolić na lekkie opóźnienia. Automatyczne przesunięcie aktywnych alarmów (±1 godz.) pomogłoby w walce z lenistwem lub kacem (wiem, cud).
Wstałem, ku*wa
Trzy alarmy, budzę się przy pierwszym i idę na klopa. Po chwili telefon zaczyna napierdzielać i trzeba go wyłączyć. Czy nie byłoby miłe stworzenie guziczka, który wyłączył by wszystkie aktywne alarmy jednym klikiem?
Tak, wiem, sam sobie taki los zgotowałem, ale…
Po dotarciu na tego klopa spokojnie sobie spędzam czas oddając wątpliwej rozkoszy. Budzik naparza i co z tym fantem zrobić? Mógłbym zignorować, ale melodyjka w mózg mi się wwierca i poziom stresu rośnie. Szybkie podtarcie i w stylu wpół-wysranym lecę go wyłączyć, by zaś powrócić na tron z kontynuacją.
To nie jest nawet bezpieczne:
- zawsze się może druga część „zaspojlować”
- skrętu kiszek można dostać
Eh, i kiedy już człowiek w pełni się wypróżni, umyje ręce i szybki prysznic weźmie… podczas sypania kawy
Może następne generacje hiper-super-ekstra-wypas telefonów „yntelygentnych” doczekają się przewidywania tego typu ludzkich zachowań?