Bez nich źle, z nimi jeszcze gorzej.
Jedną z zasad wychowania, które we mnie wpojono jest ta, by nie prać brudów publicznie. Niestety, czasami czuję się strasznie przedpotopowo obserwując skrajnie odmienne zachowanie podczas podróży komunikacją publiczną.
Jak to ktoś kiedyś powiedział: możesz mieć swoje zdanie dopóki jest zgodne z moimi poglądami.
W ramach rozwoju zawodowego miałem okazję polecieć do Niemiec, a dokładniej do Frankfurtu. Oto wrażenia.
Święta, święta, święta. To okres wzmożonej minoderii. W Walentynki wszyscy się kochają, na Gwiazdkę są szczęśliwi a w Dzień Matki czy Ojca okazują wdzięczność. Jakże już tym wymiotuję. Jakże nie lubię takiej sztuczności, a przynajmniej tak to odbieram.
By zwiększyć poziom swoich umiejętności językowych, czy też sprawić kolejną zabawkę do masturbacji gramatycznych, postanowiłem zakupić materiały dotyczące niuansów języka polskiego.
Lato pełną parą i na przekór feministkom kobiety płeć swą śmiało obnażają.
Kilkanaście lat temu po słowach: Byłem w galerii, potem pochodziłem po parku, a na sam koniec odwiedziłem restaurację można było stwierdzić, że prowadzę ciekawy styl życia. Obecnie słowa te znaczą jedno: Szwędałem się po sklepach i zjadłem wieśmaka.
Spacery pośród zieleni ciężko nazwać dobrym materiałem do narzekania. Zdarzyć się czasem może wdepnięcie w psią niespodziankę, ale średnio to zakłóca wypoczynek. Również wrzaski dziecięce nie wyprowadzają mnie z równowagi, czego nie da się powiedzieć o reszcie społeczeństwa. Jednak by…